-
Notifications
You must be signed in to change notification settings - Fork 0
/
test.txt
968 lines (968 loc) · 40.4 KB
/
test.txt
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
722
723
724
725
726
727
728
729
730
731
732
733
734
735
736
737
738
739
740
741
742
743
744
745
746
747
748
749
750
751
752
753
754
755
756
757
758
759
760
761
762
763
764
765
766
767
768
769
770
771
772
773
774
775
776
777
778
779
780
781
782
783
784
785
786
787
788
789
790
791
792
793
794
795
796
797
798
799
800
801
802
803
804
805
806
807
808
809
810
811
812
813
814
815
816
817
818
819
820
821
822
823
824
825
826
827
828
829
830
831
832
833
834
835
836
837
838
839
840
841
842
843
844
845
846
847
848
849
850
851
852
853
854
855
856
857
858
859
860
861
862
863
864
865
866
867
868
869
870
871
872
873
874
875
876
877
878
879
880
881
882
883
884
885
886
887
888
889
890
891
892
893
894
895
896
897
898
899
900
901
902
903
904
905
906
907
908
909
910
911
912
913
914
915
916
917
918
919
920
921
922
923
924
925
926
927
928
929
930
931
932
933
934
935
936
937
938
939
940
941
942
943
944
945
946
947
948
949
950
951
952
953
954
955
956
957
958
959
960
961
962
963
964
965
966
967
968
„Proszę”, „przepraszam”, „dziękuję” – pomaga, a nic nie kosztuje.
„Na oko” – to chłop w szpitalu leżał.
Żyd żyda, ksiądz księdza o sto mil zwietrzy.
Żeby nie ten „dech”, toby człowiek zdechł.
Żeby kózka nie skakała, to by nóżki nie złamała.
Żeby dać, trzeba mać.
Żeby ciocia miała wąsy, toby była wujkiem.
Żebro Adamowe nie przynosi tak wiele pożytku jak szkody.
Źle się w marcu urodzić, bo trudno takiemu dogodzić.
Święty Antoni złodziei goni.
Święty Antoni od zguby broni.
Święty Antoni o gryce siać przypomni.
Święty Alojzy miód w plastrach dojrzy.
Święta, Święta i... po Świętach.
Święta Agnieszka wypuszcza skowronka z mieszka.
Świnia się nie myje – i żyje.
Świat i kalesony
Św. Zofija kłosy rozwija.
Św. Hanna, to już jesienna panna.
Św. Bartłomiej pogodny, jesień pogodna.
Św. Barbara po wodzie, Boże Narodzenie po lodzie.
Św. Barbara po lodzie, Boże Narodzenie po wodzie.
Św. Barbara chłopa utopi, albo umrozi.
Św. Agnieszki, pół zimy końskiej.
Śpiewa jakby mu sierp z dupy ciągnął.
Śpiesz się powoli.
Śniadanie zjedz sam, obiadem podziel się z przyjacielem, a kolację daj wrogowi.
Śmierć i żona od Boga przeznaczona.
Śmieje się jak głupi do sera.
Śmiech to zdrowie.
Śmiałby się człowiek dookoła głowy żeby nie uszy.
Ślusarz zawinił, a kowala powiesili.
Ślepy afekt i pamięć z człowieka wywlecze.
Ściany mają uszy.
Łyżka dziegciu beczkę miodu zepsuje.
Łut szczęścia lepszy, niż cetnar rozumu.
Łatwowierność rodzi oszustów.
Łatwo przyszło – łatwo poszło.
Łatwo cudzym szafować.
Łatwo być hojnym z cudzego.
Łatwiej zranić niż leczyć.
Łatwiej z góry jak pod górę.
Łatwiej wojnę zacząć niż ją skończyć.
Łatwiej słuchać niż rozkazywać.
Łatwiej sto pcheł upilnować niż jednej dziewczyny.
Łatwiej popsuć niż naprawić.
Łatwiej pałac skrytykować niż psu budę postawić.
Łatwiej obiecać niż dotrzymać.
Łatwiej nauczyć się kląć niż czytać.
Łatwiej kołek obcinkować niż go później pogrubasić.
Łatwiej komu radzić niż dopomóc.
Łatwiej coś zganić niż zrobić.
Łatwiej brać niż dać.
Łaska pańska na pstrym koniu chadza/jeździ.
Łagodność wszystkiego dokaże.
Łagodność uśmierza ból.
Ładny kwiatek krótko przy drodze stoi.
Ładnemu we wszystkim ładnie.
Ładna buzia to połowa posagu.
Złej tanecznicy przeszkadza rąbek u spódnicy.
Złego diabli nie wezmą.
Złe gospodarstwo, gdzie kądziel przewodzi nad mieczem.
Zrób komu dobrze, to ci da po ziobrze.
Zrób dziś, co masz zrobić jutro.
Zjadły wilki krowę, niechże wezmą i cielę.
Ziarnko do ziarnka, aż zbierze się miarka.
Zgoda buduje, niezgoda rujnuje.
Zbój zbója pogoni.
Zawsze to znać, co kundel, a co wyżeł.
Zawodu szewca trzeba się wyuczyć, a do wyższych stanowisk wystarczy sukienka duchowna.
Zapomniał wół, kiedy cielęciem był.
Za mundurem panny sznurem.
Za króla Olbrachta wyginęła szlachta.
Za grosz cię powieszą, a za dukata ujdziesz.
Za dukata brat sprzeda brata.
Za cierpienie da Bóg zbawienie.
Za babą i diabeł nie trafi.
Za Augusta ziemia pusta.
Z wielkiej chmury mały deszcz.
Z tej mąki chleba nie będzie.
Z pustego i Salomon nie naleje.
Z kim szczęście na ukos, i kury nań gdaczą.
Z jedynaka – pies albo sobaka.
Z dzieła poznaje się mistrza (człowieka).
Z deszczu pod rynnę.
Z armatą na wróble.
Własne gówno nie śmierdzi.
Wódka i dupka zrobią z chłopa trupka.
Wyżej dupy nie przeskoczysz (podskoczysz).
Wyśpisz się po śmierci.
Wyszło szydło z worka.
Wystroił się jak stróż w Boże Ciało.
Wysoki jak topola, a głupi jak fasola.
Wysoki jak dąb, a głupi jak głąb.
Wysoki jak brzoza, a głupi jak koza.
Wysoki do nieba, a głupi jak trzeba.
Wybiera się, jak sójka za morze.
Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma.
Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.
Wszystko, co dobre, szybko się kończy.
Wszystko ma swój koniec.
Wszystko dobre, co się dobrze kończy.
Wstyd bardziej niż plaga boli.
Wola boska i skrzypce.
Większa moc boska, niż złość ludzka.
Więcej dogryzie psiarnia kundlów, niż jeden brytan.
Wiedzą sąsiedzi, jako kto siedzi.
Widać po słowie co u kogo w głowie.
Wesoło w maju ze słowikiem w gaju.
W święty August koniec burz.
W zdrowym ciele zdrowy duch.
W tym największy jest ambaras, żeby dwoje chciało na raz.
W starym piecu diabeł pali.
W piątek zły początek.
W marcu śnieżek sieje, czasem słonko grzeje.
W marcu jak w garncu.
W lutym śnieg i mróz stały, czynią w lecie upały.
W lutym aura burzowa – wiosna rychliwa.
W listopadzie ziemia ciepła, zima będzie skrzepła.
W listopadzie goło w sadzie.
W listopad liść z drzewa opadł.
W lipcu upały, w grudniu mróz ostry i stały.
W lipcu upały – wrzesień doskonały.
W lipcu dzień mglisty, jesienią czas dżdżysty.
W krótkie dzionki października wszystko z pola, z sadu znika.
W dzień św. Agaty, jeśli słonko przez okienko zajrzy do chaty, to wiosenka na świat poogląda zza zimowej kraty.
W dnie kieliszka wszystko znika.
W czerwcu się pokaże, co nam Bóg da w darze.
W adwenta same posty i święta.
W Narodzenie Panny Marii pogodnie, będzie tak cztery tygodnie.
Uszom prędzej można dogodzić, niż oczom.
Urodził się – ochrzcili, podrósł – ożenili, umarł – pochowali i na grobie napisali, że był błazen.
Uroda rzecz nietrwała.
Upił się jak świnia.
Upił się jak bąk.
Upartego i kijem nie przekona.
Umiesz liczyć, licz na siebie.
Umiem uprać, umiem uszyć, tylko mi się nie chce ruszyć.
Umarłego płaczem nie wskrzesi.
Uderz w stół, a nożyce się odezwą.
Uczący drugich sam się uczy.
Uczonym nie łacno zostać.
Uczony do artylerii, bogaty do kawalerii, pijak na flotę, a głupiec w piechotę.
Uczonego zawsze kochają, nieuczonym wszędzie pogardzają.
Uczepił się, jak rzep psiego ogona.
Uczepił się, jak pchła kożucha.
Ucz swoje dzieci kamienie gryźć.
Ucz się, ucz, bo nauka to do potęgi klucz.
Ucz się jak druciorz; jakżeś pojętny – siedem roków, jak słaby – aż do śmierci.
Uciekać nie ładnie, ale pożytecznie.
Uciekającego i bojaźliwy goni.
Ucieka, jak zając przed chartem.
Ucieka, jak przed zbrojnymi goły.
Ucieka, jak pies oparzony.
Ucieka, jak od zgniłego psa.
Ucieka, jak Cygan na kradzionym koniu.
Ucieka, aż się za nim kurzy.
Ucieka świńskim truchtem.
Ucieczka winnym czyni.
Ucieczka jest zawsze haniebna, ale czasem zbawienna.
Ubóstwo uczciwe nie bywa wstydliwe.
Ubóstwo szlachectwa nie traci.
Ubóstwo nikogo nie krzywdzi.
Ubóstwo nie jest ohydą.
Ubóstwo nie hańbi.
Ubóstwo cnoty nie traci.
Ubrał się, jak dudek w pawie pióra.
Ubrany jak pan, a głupi jak baran.
Ubogiemu łacniej być dobrym.
Ubogiemu zawsze wiatr w oczy.
Ubogiemu kawał chleba (dać), to most do nieba.
Ubogiemu dzieciątko, bogatemu cielątko.
Ubogiego zdanie: nie dba nikt na nie.
Ubogi żywi się jak może, a bogaty jako chce.
Ubogi śmierci się nie lęka.
Ubogi za psa u bogacza stoi.
Ubogi nie ma tego, owego, a bogacz łakomy wszystkiego.
Ubogi mało ma przyjaciół.
Ubogi jak mysz kościelna.
U wdowy chleb gotowy.
U skąpego zawsze po obiedzie.
Tłumaczyć z polskiego na nasze.
Tylko trzewik wie, że pończocha dziurawa.
Tylko krowa zdania nie zmienia.
Tylko głupiec dyskutuje z końskim zadem.
Tu leży pies pogrzebany.
Tu goli – i tam strzyże.
Trzej najlepsi lekarze: dr Spokój, dr Dieta i dr Humor.
Trunek mocny, białogłowa grzeszna – z najmędrszego uczynią błazna.
Trudno dwóm panom służyć.
Trud człowieczy czas niweczy.
Trafiło się ślepej kurze ziarno.
Trafiła kosa na kamień.
Trafić z deszczu pod rynnę.
Tonący brzytwy się chwyta.
To nie sztuka zabić kruka ale gołą dupą jeża.
Ten się śmieje (najlepiej), kto się śmieje ostatni.
Ten się nie myli, kto nic nie robi.
Temu czapkują, przy kim pieniądz czują.
Tanie mięso psy jedzą.
Tanie kupisz, psom wyrzucisz.
Taki z niego muzykant jak z koziego ogona klarnet, a z koziej dupy trąba.
Tak krawiec kraje, jak mu materii staje.
Słówko wyleci wróblem, a powróci wołem.
Służ panu wiernie, on ci za to pierdnie.
Słuchaj uchem, a nie brzuchem.
Słońcu i miłości nigdy się w oczy nie patrzy.
Słońce i woda zawsze zdrowia doda.
Słowo się rzekło, kobyłka u płota.
Słodkie życie – jak w Madrycie.
Sędzia nie ma być głodny.
Szyby lecą, szklarz się śmieje.
Szybka decyzja to połowa zwycięstwa.
Szukać igły w stogu siana.
Szukajcie, a znajdziecie.
Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie jako smakujesz – aż się popsujesz.
Szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie.
Szkoda, to jest jak krowa do studni nasra: ani wody ani gówna nie ma.
Szewc bez butów chodzi.
Szczęśliwi czasu nie liczą.
Szczęście karetą nie jeździ, ale i w łachmanach nie chodzi.
Szczęście głupim sprzyja.
Szczęście gdy trafi na głupiego, wszystkim go czyni nieznośnego.
Szczęście dziś matką, a jutro może być macochą.
Szczęście człowieka psuje, nieszczęście hartuje.
Szczęście czego mi nie dało, tego mi nie będzie brało.
Szczęście ciska ludźmi jak piłką.
Szczęściarzowi nawet wół się ocieli.
Szczenięcej miłości wątek – pieskiego życia początek.
Szaleć jak pies spuszczony z łańcucha.
Syty głodnego nie zrozumie.
Swojego nie puszczaj, po cudze nie sięgaj.
Swoje – do kupki, czyje – do dupki.
Swoje brudy trzeba prać w domu.
Susza w św. Bartłomieja, mroźnej zimy jest nadzieja.
Sumienie stoi za tysiąc świadków.
Suchy marzec, mokry maj, będzie żytko niby gaj.
Suchy marzec, mokry kwiecień i maj chłodny – wróżą rok niegłodny.
Styczeń pogodny wróży rok płodny.
Strzeżonego Pan Bóg strzeże.
Strzeż się psa milczącego i spokojnej wody.
Stroić się w cudze piórka.
Strachy na Lachy.
Strach ma wielkie oczy.
Stoi jak wół na granicy.
Stary, ale jary.
Stary, a głupi.
Starość nie radość, śmierć nie wesele.
Starość nie radość, młodość nie wieczność.
Starego wróbla na plewy nie złapiesz.
Starego psa nie nauczysz aportować.
Stare wino, żona młoda, niejednemu życia doda.
Stare to są dobre: fortepian i skrzypce.
Stare psisko dobre, jak leży pod płotem.
Stare buty najwygodniejsze.
Stara miłość nie rdzewieje.
Srała, grała, dupy nie widziała.
Sprzedać się za miskę soczewicy.
Sprawiedliwość bez dobroci okrucieństwem jest.
Sposób na zdrowie człeka – od lekarzy z daleka.
Sport to zdrowie.
Skąpy (chytry) dwa razy traci.
Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle?
Skorego konia jeszcze batem pod górę.
Skleroza nie choroba tylko nogi bolą.
Siła złego na jednego.
Siejesz wiatr – zbierasz burze.
Siedzieć cicho jak mysz pod miotłą.
Serwacy, Pankracy, Bonifacy – zły na ogród chłopacy.
Sen mara – Bóg wiara.
Samotny jak palec w dupie.
Samotny jak kołek w płocie.
Samotnemu cały świat pustynią.
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem.
Sam sobie powiedział i sam się uśmiał.
Sam jak palec.
Ręka rękę myje.
Rób a rób, zarobisz na grób.
Rozmówił się jak gęś z prosięciem.
Reguła prosta, że aż osłupia: kto się wymądrza, ten się wygłupia.
Raz w dupę, to nie pedał.
Raz w dupę to nie pedał, a po trzecim reset.
Raz na wozie, raz pod wozem.
Raz na ruski rok.
Ranne wstawanie i wczesna żeniaczka jeszcze nikomu nie zaszkodziły.
Póty dzban wodę nosi, póki się ucho nie urwie.
Póki życia, póty nauki.
Pycha i z nieba spycha.
Puścił się bez wiosła na morze.
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Psa głaskaj, ale kija z ręki nie puszczaj.
Przyszła kryska na Matyska.
Przyszła koza do woza.
Przyjaźń zawarta przy kieliszku wódki zwykle ma żywot krótki.
Przyjaciela szukaj blisko, wroga daleko.
Przyganiał kocioł garnkowi, a sam smoli.
Przezorny – zawsze ubezpieczony.
Przepisy są po to, aby je łamać.
Przepadło jak kamień w wodę.
Przed kim bramę zamkną, niech do furtki puka.
Prosty czy krzywy – każdy chce być szczęśliwy.
Proste drzewo nie rzuca garbatego cienia.
Prawem i lewem.
Prawdziwego przyjaciela poznaje się w biedzie.
Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn.
Prawdziwa cnota krytyk się nie boi.
Prawda zawsze zwycięża.
Prawda w oczy kole.
Prawda jak oliwa – zawsze na wierzch wypływa.
Prawda i cnota ginie od złota.
Prawa są równie jako pajęczyna: wróbel się przeciśnie, a na muszkę wina.
Pracuj, a garb ci sam wyrośnie.
Praca nie zając, nie ucieknie.
Pośpiech jest złym doradcą.
Pośpiech jest wskazany tylko przy łapaniu pcheł.
Pozory często mylą.
Poznać łatwo w starości, jaki kto był w młodości.
Poznać po mowie, co kto ma w głowie.
Poznać pana po cholewach.
Poznasz głupiego po śmiechu jego.
Potrzebne jak zającowi dzwonek na polowaniu.
Potrzebne jak dziura w moście.
Postać anielska, dusza diabelska.
Porywać się z motyką na słońce.
Polski żołnierz w obozie – anioł, w polu – lew.
Polska cnota: każdemu otworzyć wrota.
Polak, Węgier dwa bratanki – i do szabli, i do szklanki.
Pokorne cielę dwie matki ssie.
Poeta... tylko głowa nie ta.
Podłość ludzka nie ma granic.
Podróże kształcą.
Podobni jak dzień do nocy.
Pod latarnią najciemniej.
Po świętej Agacie wyschną na słońcu gacie.
Po św. Ewie chodzi się w cholewie.
Po św. Bartłomieju z łyżki deszczu ceber błota.
Po św. Agnieszce napije się wół na ścieżce.
Po św. Agacie wyschnie bielizna na płocie.
Po winie rozum w głowie ginie.
Po tłuste cielę i do domu trafią, a chudego i na targu nie kupią.
Po każdej nocy wschodzi słońce.
Po karnawale – czas na gorzkie żale.
Po co jesz? I tak gówno z tego masz.
Po burzy zawsze słońce przychodzi.
Plotka wyleci wróblem, a powróci wołem.
Pijak podobny jest do zwierza: ni do roboty, ni do pacierza.
Pies ogrodnika; samemu nie zje i drugiemu nie da.
Pierwsze śliwki – robaczywki.
Pierwsze pół życia żyjemy marzeniami, a drugie pół – wspomnieniami.
Pierwsze koty za płoty.
Pierwej rozważ, potem odważ.
Pieniądze szczęścia nie dają.
Październik ciepły, będzie luty strzepły.
Pańskie oko konia tuczy.
Patrzy jak sroka w gnat.
Patrzy jak cielę na malowane wrota.
Pasuje jak świni siodło.
Pasuje jak wół do karety.
Pasuje jak wilk do pilnowania owiec.
Pasuje jak pięść do nosa.
Pasuje jak piąte koło u wozu.
Pasuje jak kwiatek do kożucha.
Pasuje jak kij do dupy.
Pasuje jak garbaty do ściany.
Papier jest cierpliwy: wszystko przyjmie.
Pan każe – sługa musi.
Pan Bóg stworzył wieś, a człowiek miasto.
Pan Bóg stworzył byka – i byk był; a chłop wziął kozika, urżnął mu u dołu i stworzył wołu.
Pan Bóg nie rychliwy, ale sprawiedliwy.
Paluszek i główka to szkolna wymówka.
Palec skaleczysz – cała ręka boli.
Oliwa sprawiedliwa, zawsze na wierzch wypływa.
Ogień i woda, dobrzy słudzy, lecz źli gospodarze.
Od świętej Anki zimne wieczory, chłodne poranki.
Od świętej Anki zimne wieczory i ranki.
Od św. Anny nie doczeka południa deszcz poranny.
Od św. Anki zimne poranki.
Od św. Agnieszki już posprzątaj z drzew liszki, a jeśli mróz tęgi, szczep gonty i dęgi; radź o drzewie, o stodole, nawozy też wywóź w pole.
Od wódki rozum krótki.
Od starych kruków młode uczą się krakać.
Od przybytku głowa nie boli.
Od piwa głowa się kiwa.
Od Sasa do Lasa.
Obijać się jak Żyd po pustym sklepie.
O pieniądzach się nie mówi, pieniądze się ma.
Nudy na pudy.
Nudne jak flaki z olejem.
Nowy Rok pogodny – zbiór będzie dogodny.
Nowego kłamstwa słucha się chętniej, niż starej prawdy.
Nowe koła skrzypią.
Nowa miotła lepiej zamiata.
Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka.
Nosić drzewo do lasu.
Nosi go jak Żyda po pustym sklepie.
Nim się baba uszpili, chłop przejdzie pół mili.
Nikt swego garbu nie widzi.
Nikt się mądrym nie rodzi, ale staje.
Nikt nie odgadnie, co u kogo w sercu na dnie.
Nikt nie jest prorokiem między swymi.
Nikt nie jest dobrym sędzią w swojej własnej sprawie.
Nigdy nie pluj pod wiatr.
Nigdy nie należy palić za sobą wszystkich mostów.
Nigdy nie mów „nigdy”.
Nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej, ani tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej.
Nieszczęścia chodzą parami.
Niemiła księdzu ofiara, chodź, cielę, do domu.
Niejeden rekin sobie życzy, by dorodna szprotka wiodła go na smyczy.
Niedaleko pada jabłko od jabłoni.
Niech to będzie kłak, czy wełna – byle była kiszka pełna.
Niech ten rządzi, co ma mądzi, a kto ma one, niech idzie na strone.
Niech ci Pan Bóg w dzieciach wynagrodzi.
Nie życz złego nikomu, byś tego nie zastał w domu.
Nie święci garnki lepią.
Nie śmiej się, dziadku, z czyjegoś wypadku – dziadek się śmiał i to samo miał.
Nie zmienia się koni podczas przeprawy przez rzekę.
Nie zabija się kury znoszącej złote jajka.
Nie z jednego pieca jadł chleb.
Nie wścibiaj nosa, gdzieś nie dał grosza.
Nie wywołuj wilka z lasu.
Nie wykręcaj kota ogonem.
Nie wychylaj nosa, to ci go nie przytrą.
Nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy.
Nie wtykaj kija w mrowisko.
Nie wszystko złoto, co się świeci.
Nie wszystko się godzi, co wolno.
Nie wszystko da się kupić za pieniądze.
Nie wsadzaj nosa do cudzego prosa.
Nie wierz nigdy mężczyźnie, to słodki cukierek maczany w truciźnie.
Nie wierz nigdy dziewucho, coć chłop szepce na ucho.
Nie wie głowa, co język bełkocze.
Nie widziała dupa słońca, zagorzała od miesiąca.
Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.
Nie warto płakać nad rozlanym mlekiem.
Nie udawaj Greka.
Nie ucz ojca dzieci robić.
Nie ucz matki jak się dzieci robi.
Nie ucz księdza pacierza.
Nie to ładne, co piękne, ale co się komu podoba.
Nie ten święty, co zgięty.
Nie taki diabeł straszny, jak go malują.
Nie sądź, a nie będziesz sądzony.
Nie szata zdobi człowieka.
Nie szata zdobi człowieka, lecz człowiek szatę.
Nie skryje diabeł końskiego kopyta.
Nie samym chlebem człowiek żyje.
Nie rzucaj słów na wiatr.
Nie rzucaj pereł między wieprze.
Nie rozrabiaj, nie podskakuj, siedź na dupie i przytakuj.
Nie rozdzielaj włosa (zapałki) na czworo.
Nie przesadza się starych drzew.
Nie przebieraj panno, żebyś nie przebrała, żebyś za kanarka wróbla nie dostała.
Nie pożyczywszy – na tydzień gniewu, pożyczywszy – na cały rok.
Nie pożyczaj, zły obyczaj.
Nie pomoże uczoność, ani nieskończoność, ani fura sprzętu, jak nie ma talentu.
Nie pomoże ranne wstanie i pomału obracanie
Nie pomoże puder, róż, kiedy gęba stara już.
Nie pomoże mydło, ani malowidło, ani studnia wody, jak nie ma urody.
Nie po to głowa, by na niej czapkę nosić.
Nie pluj w studnię, bo może ci przyjść kiedyś czerpać z niej wodę.
Nie odkładaj na jutro tego, co masz zrobić dziś.
Nie od razu Kraków zbudowano.
Nie nos dla tabakiery, lecz tabakiera dla nosa.
Nie na to żyjemy, byśmy jedli i pili, lecz na to pijem i jemy, abyśmy żyli.
Nie mów, co myślisz – myśl, co mówisz.
Nie mów o nikim, nie będą o tobie.
Nie mów nikomu, co tobie niemiłe.
Nie mów nikomu, co się dzieje w domu.
Nie mów hop, póki nie przeskoczysz.
Nie można dwom panom służyć.
Nie miała baba kłopotu, kupiła sobie prosię.
Nie masz wina nad węgrzyna.
Nie masz na upór lekarstwa.
Nie masz cwaniaka nad Warszawiaka.
Nie ma większego gałgana jak z gnoja wyjdzie na pana.
Nie ma to jak we własnym domu.
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Nie ma róży bez kolców.
Nie ma reguły bez wyjątku.
Nie ma miłości bez zazdrości.
Nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi.
Nie ma dymu bez ognia.
Nie kładź palca między drzwi.
Nie kąsa się ręki, która karmi.
Nie kupuj kota w worku.
Nie kracz, nie kracz, bo wykraczesz.
Nie kijem go, to pałą.
Nie każda głowa siwa mądra bywa.
Nie jednemu psu Burek na imię.
Nie ilość – lecz jakość.
Nie idź spać w gniewie, bo czy się obudzisz – nie wiesz.
Nie głaskaj kota pod włos.
Nie dziel skóry na niedźwiedziu.
Nie dolewaj oliwy do ognia.
Nie dla psa kiełbasa, nie dla prosiąt miód.
Nie dla psa kiełbasa, nie dla kota spyrka.
Nie dla pieniędzy się żyje, lecz za nie.
Nie dasz chłopakom, to dasz robakom.
Nie człowiek życie wymyślił, ale takim je zastał.
Nie czyń bliźniemu, co tobie niemiłe.
Nie czas żałować róż, gdy płoną lasy.
Nie chwal dnia przed zachodem słońca.
Nie chce góra przyjść do Mahometa, musi Mahomet przyjść do góry.
Nie bądź w gorącej wodzie kąpany.
Nie budź licha, kiedy śpi.
Nie boi się wilk psa, tylko szczekania jego.
Nic tak dobrze nie przenika jak gorzałka do przełyka.
Nic mu nie będzie, bo głupi.
Ni zdolności, ni ochoty.
Ni z gruszki, ni z pietruszki.
Ni widu, ni słychu.
Ni w pięć, ni w dziewięć.
Ni w Boga wierzy, ni się diabła boi.
Ni to pies, ni zając.
Ni to pies, ni wydra, coś na kształt świdra.
Ni przypiął, ni wypiął.
Ni przypiął, ni przyłatał.
Ni prośbą, ni groźbą.
Ni pies, ni wydra.
Ni do szabli, ni do kądzieli.
Ni do rady, ni do zwady.
Ni brat, ni swat.
Nawet mistrzowi nie zaszkodzi nauka.
Nawet dobre pióro kleksy robi.
Nauka nie poszła w las.
Natura ciągnie wilka do lasu.
Najpierw klęczy, prosi, szlocha, potem krzyczy: dość, wynocha!
Najlepsze mienie – czyste sumienie.
Najgorzej, jak komu woda sodowa uderzy do głowy.
Najgorszy jest diabeł wtenczas, kiedy się modli.
Najciężej strzemiona dopaść, to się i na koń dostanie.
Nadzieja – matką głupich.
Nadzieja umiera ostatnia.
Nadgorliwość gorsza od faszyzmu.
Na świętą Annę mrowiska, szukaj w zimie ogniska.
Na święty Walenty uciekają z domu centy.
Na święty Antoni pierwsza się jagódka zapłoni.
Na święty Ambroży poprawią się mrozy.
Na świętego Dygdy, co go nie ma nigdy.
Na świętego Andrzeja kurom w polu nadzieja.
Na świętego Albina rzadka u ludzi mina, bo post się zaczyna.
Na św. Grzegorza zima idzie do morza.
Na św. Franciszka zielenią się łany i ze swego zimowiska wracają bociany.
Na św. Bartłomieja mroźnej zimy jest nadzieja.
Na św. Bartłomiej z dupą pod płomień!
Na św. Barbarę, jeżeli mróz i pogoda, zima będzie lekka i bez śniegu.
Na św. Annę mrowiska, szukaj w zimie ogniska.
Na św. Ambroży poprawiają się mrozy.
Na św. Agnieszkę, wychodzi woda na ścieżkę.
Na św. Agatę wysuszysz na słońcu szmatę.
Na złodzieju czapka gore.
Na to ma kowal kleszcze, żeby sobie rąk nie sparzyć.
Na to daje gębie papać, by umiała dobrze kłapać.
Na stary picy młody ogier sie ćwicy.
Na pochyłe drzewo każda koza wlezie.
Na pieniądzach świat nie stoi.
Na koniu jedzie, a konia nie widzi.
Na języku miód, a w sercu lód.
Na głupiej głowie i włos się nie utrzyma.
Na frasunek dobry trunek.
Na dzień św. Doroty ma być śniega nad płoty.
Na dwoje babka wróżyła.
Na bezrybiu i rak ryba.
Na Nowy Rok przybywa dnia na barani skok.
Na Nowy Rok pogoda – będzie w polu uroda, na Nowy Rok pluta – będzie w polu pokuta.
Na Kazimiera zima umiera.
Na Gromniczną mróz – ładuj chłopie wóz, na Gromniczną ciecze – to się zima wlecze.
Na Bartłomieja jeleń w wodę wskoczy.
Na Andrzeja mróz, gotuj na zimę wóz, a jak taje, to znów sanie.
Na Alberta sianokosów pełna sterta.
Na Agnieszkę mróz, składaj chłopie wóz.
Mężczyzna powinien być tylko trochę ładniejszy od diabła.
Mądry głupiemu zawsze ustępuje.
Mądry Polak po szkodzie.
Mądrej głowy włos się nie trzyma.
Mądrej głowie dość dwie słowie.
Mądra matka dba o swe córki.
Mówił dziad do obrazu, a ten do niego ani razu.
Mów do słupa, a słup dupa.
Mów do dupy to cię osra.
Mój dom jest moją twierdzą.
Myśleć jak z gówna skórkę ściągnąć.
Myślał indyk o niedzieli, a w sobotę łeb mu ścieli.
Muru głową nie przebije, a morza nikt nie wypije.
Mowa jest srebrem, a milczenie złotem.
Mokry deszczu się nie boi!
Modli się pod figurą, a diabła ma za skórą.
Miłość od pierwszego wejrzenia.
Miłe złego początki?
Mieć dwie lewe ręce.
Małe pieski najwięcej szczekają.
Małe dzieci – mały kłopot, duże dzieci – duży kłopot.
Masz babo placek.
Maj z grzmotami – rok dobry przed nami.
Ma coś z rycerza – zakuty łeb.
Licho nie śpi.
Lepszy żywy lis niż martwy lew.
Lepszy własny chleb niż pożyczona bułka.
Lepszy wróbel w ręku niż cietrzew na sęku.
Lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu.
Lepszy rydz niż nic.
Lepszy na wolności kąsek lada jaki niźli w niewoli przysmaki.
Lepszy mądry wróg niż głupi przyjaciel.
Lepszy gram handlu niż kilo roboty.
Lepszy funt rozumu niż cetnar dowcipu.
Lepszy dukat przed procesem, niźli trzy po procesie.
Lepszy chleb z solą z dobrą wolą niż marcepan z niewolą.
Lepsze swoje na smole niż czyje w rosole.
Lepsze jest wrogiem dobrego.
Lepsze jedno lato jak dwie zimy.
Lepsze dziś jajko niż jutro kokosza.
Lepsza u matki polewka niż u obcych marcepany.
Lepsza jedna panna niż cztery wdowy.
Lepsza cnota niż wóz złota.
Lepsza byle jaka prawda niż dobre kłamstwo.
Lepiej „być”, niż „mieć”.
Lepiej że na głowie niż w głowie łyso.
Lepiej żałować, że się coś zrobiło, niż żałować, że się nic nie zrobiło.
Lepiej żartować niż chorować.
Lepiej zrozumieć mało niż zrozumieć źle.
Lepiej zjeść i odchorować niż się miałoby zmarnować.
Lepiej ze swoimi płakać niż z obcymi skakać.
Lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć.
Lepiej z mądrym pieczeń obracać, niż z głupim ją jeść.
Lepiej się ukłonić głowie niż ogonowi.
Lepiej późno niż wcale.
Lepiej nosić niż prosić.
Lepiej nie grzeszyć niż do pokuty śpieszyć.
Lepiej nie dosolić niż przesolić.
Lepiej nie dolać jak przelać.
Lepiej mieć co zdjąć niż nie mieć czego założyć.
Lepiej dźwigać jak ścigać.
Lepiej dosadzić niż przesadzić.
Lepiej dmuchać na zimne niż się gorącym sparzyć.
Lepiej dać kije stu niewinnym jak puścić płazem jednemu winnemu.
Lepiej być pięknym i bogatym, niż brzydkim i biednym.
Lepiej byle jak siedzieć niż dobrze stać.
Leje jak z cebra.
Kłamstwo ma krótkie nogi.
Kwiecień, gdy deszczem plecie, maj wystroi w kwiecie.
Kwiecień – plecień, co przeplata, trochę zimy, trochę lata.
Kuj żelazo, póki gorące.
Kto ziarno sieje, ten przed burzą zwieje.
Kto ze sobą nosi, nikogo nie prosi.
Kto zakosztuje dobrego, nie patrzy na biedniejszego.
Kto występnym przebacza, ten niewinnych będzie karał.
Kto wysoko lata, ten nisko siada.
Kto w cudzej stodole młóci, i w jego odmłócą.
Kto w błoto wpadnie, ten suchy nie wstanie.
Kto skończył siew, może spać do żniw.
Kto się przerzuci z wódki na mleko, nie pociągnie daleko.
Kto się mądrzejszym czuje, ten głupszemu ustępuje.
Kto się czubi, ten się lubi.
Kto się ceni, ten się leni.
Kto się buduje, procesuje i leczy, tego bieda ćwiczy.
Kto sieje wiatr, ten zbiera burze.
Kto sieje jarke tatarke i proso, to chodzi boso.
Kto raz z diabłem płynął, musi go zawsze wozić.
Kto rano wstaje, ten jest niewyspany.
Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje.
Kto pyta, ten nie błądzi.
Kto pod kim dołki kopie, ten sam w nie wpada.
Kto po wódce wylewny, u tego sekret niepewny.
Kto pierwszy, ten lepszy.
Kto nigdy głodu nie czuje, temu i nie smakuje.
Kto nie winien – ten się bać nie powinien, kto nabroił – niech się boi.
Kto nie widział ołtarza, i piecu się kłania.
Kto nie skropił chleba łzami/potem, nie będzie miał apetytu.
Kto nie pracuje ten nie je.
Kto nie ma nic, nie ma nic do stracenia.
Kto na końcu wygrywa, bierze pieniądze.
Kto mieszka nad Obrą doi krówkę dobrą.
Kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie.
Kto ma złota worek, przed tym wszystkie drzwi otworem.
Kto ma wioski, ma troski.
Kto ma pszczoły ten ma miód, kto ma dzieci ten ma smród.
Kto ma pobrzękacze, ma i posługacze.
Kto ma morgi, krowy, świnie, tego zawsze głód ominie.
Kto ma księdza w rodzie, tego bieda nie ubodzie.
Kto ma dużo roli – ten się najada do woli, kto ma mórg niewiele – temu głód przyjacielem.
Kto gardzi chlebem, nie będzie miał i bułki.
Kto do ciebie z kamieniem – ty do niego z chlebem.
Kto daje i odbiera, ten się w piekle poniewiera.
Kto chleba nie chce, nie wart i kołacza.
Krzykiem skrzypiec nie nastroisz.
Kruk krukowi oka nie wykole.
Krowa, która dużo ryczy, mało mleka daje.
Kowal zawinił, cygana powiesili.
Koniec języka za przewodnika.
Konia kują, żaba nogę podstawia.
Komu w drogę, temu czas.
Komu księżyc świeci, temu i gwiazdy błyszczą.
Kombinuje jak koń pod górę.
Kogut myślał o niedzieli, a w sobotę łeb ucięli.
Kogo nie boli, temu powoli.
Kogo Pan Bóg kocha, temu krzyżyk daje.
Kogo Pan Bóg chce zgubić, temu najpierw rozum odbiera.
Kochanie gorzej jak więzienie: z więzienia wyzwolą, z kochania nie zdolą.
Kochanego ciała nigdy za wiele.
Kochajmy się jak bracia, liczmy się jak Żydzi.
Kobiety płaczą przed ślubem, a mężczyźni po ślubie.
Kląć jak szewc.
Kiedy w św. Barbarę mróz, to chłopie sanie na górę włóż.
Kiedy w styczniu lato, w lecie zima za to.
Kiedy styczeń najmroźniejszy, wtedy roczek najpłodniejszy.
Kiedy na św. Barbarę błoto, będzie zima jak złoto.
Kiedy Pan Bóg zamyka wszystkie drzwi, zawsze zostawia jakieś uchylone okno.
Każdy się drapie, gdzie go świerzbi.
Każdy ma to, na co sobie zasłużył.
Każdy kogut na swych śmieciach śmielszy.
Każdy kij ma dwa końce.
Każdy jest kowalem swego losu.
Każde gówno źle pachnie.
Każde grabie do siebie grabią.
Każde błoto ma swego diabła.
Każda pliszka swój ogonek chwali.
Każda krowa swoje cielę liże.
Każda broń palna raz do roku strzela
Kawałek chleba nie spadnie z nieba – pracą na niego zarobić trzeba.
Karp – ryba, jeleń – zwierzyna.
Kapelusz sombrero, a w kieszeni zero.
Kapelusik z piórami, a wszy wyłażą dziurami.
Jeżeli w dzień św. Jacka deszcz nie pada, będzie jesień sucha.
Jeżeli pszczoła w styczniu z ula wylatuje, rzadko pomyślny rok nam obiecuje.
Jeśli święta Agnieszka wypuści skowronka z mieszka, to już zima na ziemi długo nie pomieszka.
Jeśli wejdziesz miedzy wrony, musisz krakać jak i one.
Jeśli nie potrafisz, nie pchaj się na afisz.
Jeśli na Agnieszkę pochmurno, to o len nie trudno; a jeśli jasno, to o len ciasno.
Jeśli moje zdanie, dobrze mówisz, Janie.
Jeszcze się taki nie urodził, co by każdemu dogodził.
Jesień tego nie zrodzi, czego wiosna nie zasiała.
Jednym uchem wchodzi, a drugim wychodzi.
Jedna jaskółka wiosny nie czyni.
Jeden byka doi, drugi sito podstawia!
Jakie „Szczęść Boże”, takie „Bóg zapłać”.
Jakie życie, taka śmierć.
Jakie pytanie, taka odpowiedź.
Jakie jabłko, taka skórka, jaka matka, taka córka.
Jakie drzewo, taki klin, jaki ojciec, taki syn.
Jaki pan, taki kram.
Jaki korzeń, taka nać, taka córka, jaka mać.
Jaki Bartek, taki wrzesień, jaki Marcin, taka zima.
Jaki Bartek niesie dzień, takąć będzie i jesień.
Jaka ziemia, taka góra, jaka matka, taka córa.
Jaka praca, taka płaca.
Jaka matka, taka natka.
Jaka marchew, taka nać – taka córka jaka mać, jakie drzewo, taki klin – jaki ojciec, taki syn.
Jaka głowa, taka mowa.
Jak za króla Sasa. Jedz, pij i popuszczaj pasa.
Jak wilk komarowi pomoże, to komar i konia zmoże.
Jak w świętą Annę deszcz pada, to robak orzechy zjada.
Jak ty komu, tak on tobie.
Jak trwoga, to do Boga.
Jak suka nie da, to pies nie weźmie.
Jak spadać, to z dobrego konia.
Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz.
Jak się powiedziało „a”, trzeba powiedzieć „b”.
Jak się nie odwrócić – zawsze dupa z tyłu.
Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma.
Jak się matka z córką zgłosi, tak się koniec grudnia nosi.
Jak się człowiek śpieszy, to się diabeł cieszy.
Jak się chce psa uderzyć, kij się znajdzie.
Jak się cenisz, tak cię cenią.
Jak pies je, to nie szczeka, bo mu miska ucieka.
Jak nie urok, to sraczka.
Jak nie ma panny Marianny, dobra i Maryśka.
Jak na świętego Antoniego chmurki, to z ziemniakami na górki.
Jak na św. Agnieszkę mróz, to wygryzki do nawozu włóż.
Jak krew w piach.
Jak kamień w wodę.
Jak gospodarz gościnny, to i ściany się rozszerzają.
Jak cię widzą, tak cię piszą.
Jak baba zechce, to da i przez dziurkę od klucza.
Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie.
Jak Bóg zagrzmi, to chłop do pacierza.
Jajko mądrzejsze od kury.
Im wyżej siedzisz, z tym większym hukiem zlecisz.
Im więcej w grudniu pogody, tym więcej wiosną wody.
Im pies mniej szczeka, tym bardziej gryzie.
Im mniej wiesz, tym spokojniej śpisz.
Im kto więcej ma, tym więcej chce.
Im kto mniej wart, tym wyżej głowę nosi.
Im dąb starszy, tym korzeń twardszy.
Im dalej w las, tym więcej drzew.
Im bucik starszy, tym bardziej nosa zadziera!
Idzie luty, obuj/podkuj buty.
I prosię jak młode, to ładne.
I na równej drodze można się potknąć.
I kwaśne jabłko robak toczy.
I koń hardo stąpa, gdy w bogatym rzędzie.
I ja waść, i ty waść, a kto będzie świnie paść?
Husarz prosi Boga o wojnę, a lekarz o febrę.
Hulaj, duszo, pókiś młoda.
Hulaj duszo, piekło gore!
Hulaj dusza, piekła nie ma.
Głupota ludzka nie ma granic.
Głupiego i bieda nie nauczy rozumu.
Głupiec głupca, a diabeł diabła chwali.
Głupiec głową naprzód wszędzie wpada.
Głupi, jak chce kogo pochwalić, jeszcze zgani.
Głupi nie jest ten, co się głupim robi, ale ten, co swojej roboty nie umie dobrze przedstawić.
Głupi marzy o bogactwie, a mądry o szczęściu.
Głupi a mocny bywa owocny.
Głupcy wiążą węzły, a mędrcy je rozwiązują.
Głową ludzie i rządy stoją.
Głowy się trzymaj, byś nie stracił głowy.
Głowa warta kapelusza, a kapelusz wart niewiele.
Głowa niemiecka a dupa radziecka.
Głaszcz chama, to cię kopnie. Kopnij chama, to cię pogłaszcze.
Gówno lepiej obejść, jak ruszyć.
Grzmot listopada dużo zboża zapowiada.
Groźniejsze jest wojsko jeleni przy lwie hetmanie niż wojsko lwów przy hetmanie jeleniu.
Gość w dom, Bóg w dom.
Gorzkie lekarstwo słodko leczy.
Gdzie są mądrzy, tam muszą być i mędrkowie.
Gdzie siła włada – rozumu „nie nada”.
Gdzie siła głów do rady i siła rąk do wykonania, tam sprawy oporem idą.
Gdzie moda w mowie, tam pustka w głowie.
Gdzie moda panią, rozum sługą.
Gdzie głowa rządzi, tam człowiek nie błądzi.
Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta.
Gdzie dwóch Polaków, tam trzy zdania (opinie).
Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą.
Gdzie cztery nianie, tam dziecko bez nosa.
Gdzie Słowianin, tam i pieśni.
Gdyby kózka nie skakała, to by nóżki nie złamała.
Gdyby ciocia miała wąsy, byłaby wujaszkiem.
Gdyby babcia miała wąsy, to by była dziadkiem.
Gdyby babcia miała drucik, to by była radiem.
Gdy wrzesień bez deszczów będzie, w zimie wiatru pełno wszędzie.
Gdy w św. Barbarę ostre mrozy, to na zimę gotuj wozy; a gdy roztajanie, każ opatrzyć sanie.
Gdy w sierpniu z północy dmucha, zwykle nastaje posucha.
Gdy w dzień Adama i Ewy mróz i pięknie, zima wcześnie pęknie.
Gdy się deszcz w święto Jana opuści obfity, po nim w kilka dni, wierz mi, bywa pozbyty.
Gdy się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy.
Gdy sierpień wrzos rozwija, jesień krótka, szybko mija.
Gdy pszczoła w kwietniu nieruchliwa – wiosna mokra bywa.
Gdy przyjdzie święty Antoni, znać jabłuszko na jabłoni.
Gdy przyjdzie św. Agnieszka, przebije lód ogonem pliszka.
Gdy po lipcu gorącym sierpień się ochłodzi, zima twarda i z wielkim śniegiem chodzi.
Gdy pada w dniu świętej Anny, pada aż do Zuzanny.
Gdy na św. Bernarda ziemia twarda, zima będzie harda.
Gdy na św. Barbarę gęś chodzi po lodzie, to Boże Narodzenie będzie po wodzie.
Gdy na Wawrzyńca (10 VIII) słota trzyma, do Gromnic (2 II) lekka zima.
Gdy na Gromniczną roztaje, rzadkie będą urodzaje.
Gdy luty zimny i suchy, sierpień będzie gorący.
Gdy kwiecień chmurny, a maj z wiatrami – dobry rok przed nami.
Gdy kota nie ma, myszy harcują.
Gdy jeleń wejdzie w moją puszczę, to jeleń mój.
Gdy Zielona Matka [15 VIII] deszcz przynosi, to zwykle na Narodzenie Matki [8 IX] rosi.
Gdy Wielki Piątek ponury, Wielkanoc bez chmury.
Gdy Trzej Królowie ciepłem darzą, gospodarze o wiośnie gwarzą.
Gdy Andrzej (30 XI) się zjawi, to i ziemię postawi.
Gadał dziad do obrazu, a obraz doń ani razu.
Gadać z nim – to jak plewy młócić.
Długa do mądrości droga przez nauki, krótsza przez przykłady.
Dzień świętego Alojzego przyczynia wina dobrego.
Dzieci i ryby głosu nie mają.
Dziad, jak odżyje, to cię torbą zabije.
Dwóch głupich: jeden, co daje, drugi, co nie bierze.
Drzwi mogą być albo otwarte, albo zamknięte; trzeciej możliwości nie ma.
Drzewa umierają, stojąc.
Dobry zwyczaj – nie pożyczaj, jeszcze lepszy – nie oddawaj.
Dobry zwyczaj – nie pożyczaj, jak oddaje, jeszcze łaje.
Dobry początek to połowa roboty.
Dobry chleb i z ości, jak się kto przepości.
Dobre wychowanie – wrócić rano na śniadanie.
Dobra jest zupa z bobra, a jeszcze lepsza z wieprza.
Dobra głupiemu rada – mądrego z głupim zwada.
Dobra gospodyni dom wesołym czyni.
Do ludzi po naukę, do matki po koszulę.
Do Rzymu przez Krym.
Dlatego dwie uszy, jeden język dano, iżby mniej mówiono, a więcej słuchano.
Dla głupiego każdy dzień święto.
Dla chcącego nic trudnego.
Deszcze listopadowe budzą wiatry grudniowe.
Deszcz św. Jana obiecuje mokre żniwa.
Deszcz w św. Floriana, skrzynia groszem napchana.
Człowiekowi w życiu nie potrzeba więcej: serce do kochania, rozum do myślenia i do pracy ręce.
Człowiek dla drugich ma rozum, a dla siebie głupi.
Człek zdechnie, a robota zostanie.
Czyja rola, tego wola.
Czyja kosa pierwsza, tego miedza szersza.
Czyj nasiew, tego plon.
Czy to z góry, czy pod górę – furman patrzy w końską dziurę.
Czy się stoi, czy się leży – jakaś forsa się należy.
Czy kłak czy wełna – byle dupa pełna.
Czuć się jak ryba w wodzie.
Czego wiosna nie zasiała – jesień nie urodzi.
Czego się nauczymy, tego nam nikt nie wydrze.
Czego się Jaś nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał.
Czego nie można zmienić, to trzeba polubić.
Czapka na uchu, a wesz na brzuchu.
Cymbał im puściejszy w środku, tym głośniej dzwoni.
Co łysemu po grzebieniu!?
Co zima przychłodzi, lato wynagrodzi.
Co zaszkodziło, to nauczyło.
Co za dużo – to niezdrowo.
Co w kobiecym sercu na dnie, to i diabeł nie odgadnie.
Co w czyim sercu na dnie, to wódka wywiedzie snadnie.
Co się źle zaczyna, to się dobrze kończy.
Co się nie najesz, to się i nie naliżesz.
Co robisz? Drzwi do lasu.
Co powiesz w sekrecie, to wiedzą w całym powiecie.
Co nie siłą, to rozumem.
Co ma piernik do wiatraka?
Co lato odkłada, to zima przejada.
Co komu pisane, to go nie minie.
Co jednemu swawola, to drugiemu niewola.
Co jedna głowa wymyśli, to druga odmyśli.
Co jeden rok płaci, to drugi rok traci.
Co jeden polepszy, to drugi popieprzy.
Co głupi straci, tym się mądry wzbogaci.
Co dwie głowy, to nie jedna.
Co cię nie zabije, to cię wzmocni.
Cieszyć się jak Ruski z roweru.
Ciemnota – gorsza od zbrodni.
Ciemno jak w dupie u Murzyna.
Ciasno w głowie, przestronno w gębie.
Chłop robotny i baba pyskata zawojują pół świata.
Chyba kończy się świat – świnia z pastuchem za pan brat!
Chrzest polewaj wodą, wesele – wódką, a pogrzeb – łzami.
Choćbyś uciekał przez góry, las – śmierć do ciebie zdąży na czas.
Choćbyś miał złota skrzynie, śmierci się nie wywiniesz.
Choćby skały srały.
Choćby i najtęższa zima – tylko do wiosny trzyma.
Choć dziś Anastazy, pal w piecu dwa razy.
Chodź, chlebie, zjem ciebie.
Chcesz się dowiedzieć prawdy o sobie, pokłóć się z przyjacielem.
Chcesz być bogatym, bądź siedem lat świnią.
Błędy lekarza przykrywa ziemia.
Będą takie mrozy, że przymarznie cap do kozy.
Byś zupełnie był mądry, wiek ci nie wystarczy.
Byłoby dłuższe lato, gdyby nie zima.
Bujać to my, ale nie nas!
Budować zamki na piasku.
Budować zamki na lodzie.
Brudny jakby się z gównem bił.
Brał i Napoleon czasem po tabinkach.
Bogatemu to i byk się ocieli.
Bo pić trzeba umieć.
Bierz nogi za pas, póki jeszcze czas.
Biedny kupuje jedną kapotę, ale na całe życie.
Biednemu zawsze wiatr w oczy.
Bez matki nie ma chatki.
Bartłomieja świętego dzień w jakiej zostaje porze, taką jesień bez ochyby daje.
Bartłomieja cały wrzesień naśladuje, i z nim jesień.
Bartłomiej (ci) zwiastuje, jaka jesień następuje, i czy w przyszłym latku dożyjesz dostatku.
Babska droga: od pieca do proga.
Baba śląska: w barach szeroka, w dupie wąska.
Atak jest najlepszą obroną.
Apostoł ludzkości rzadko pości.
Apetyt rośnie w miarę jedzenia.
Aniołowie pijanych na rękach swych noszą.
Ani w Boga wierzy, ani się diabła boi.
Ani Antoni na morzu wiatru nie dogoni.
Ambroży w grudniu uprawia ugory.
Albo rybki, albo akwarium.
Aksamity, atłasy sławy nie czynią.
Agnieszka łaskawa puszcza skowronka z rękawa.
Agnieszka li łaskawa, wkrótce w polu zabawa; Agnieszka li nielusa, jeszcze zimie pokusa.
Afekty, chociaż będą święte, rozumem mają być ujęte.
Adwokat niech głowę, a koń niech ma nogi.
Adam cóż by poradził, gdyby Bóg w raju Ewy nie posadził.
Aby do wiosny!
A kto z nami nie wypije – tego we dwa kije.
A co po czyjej wielkości, jak nie ma w głowie mądrości.
(My tu) Gadu gadu, (a) chłop śliwki rwie.